Adaś wybrał sobie taki owoc na straganie - jestem pewna, że to za sprawą rozmiaru i chropowatej, kolczastej skórki. Dla nas wszystkich to było nowe doświadczenie.
A co to jest za owoc?
Dżakfrut to największy owoc pochodzący z drzewa (z drzewa bochenkowego), rośnie do 90 cm i aż 60 kg. Nasz miał "tylko" 8 kg. Ma słodki, soczysty i delikatny smak oraz zapach. Kojarzył mi się z subtelniejszą wersją ananasa.
Po przekrojeniu trzeba uważać na sam środek, który wydziela bardzo klejącą się substancję. Ciężko było ją zmyć. Poza tym, owoc dzieli się na cząstki, w każdej jest duża pestka.
My wykorzystaliśmy nasz owoc przede wszystkim do głaskania - to bardzo miłe uczucie. Przy okazji porównaliśmy go z arbuzem, którego gładka skórka stanowiła przeciwieństwo dla dżakfruta, oraz z pomarańczą, cytryną, jabłkami i bananem, czyli tym, co akurat mieliśmy w domu.
Adasiowi bardzo podobało się porównywanie różnych owoców, kolorów, wielkości. A najbardziej zajęło go układanie mniejszych owoców na tym największym.
Julka była zachwycona i zadziwiona dotykając chropowatej skórki, a później wąchając owocu.
Mieliśmy z nim sporo zabawy, z chęcią zjedliśmy część prosto ze środka, a resztę zmieniliśmy w pyszny, zielony koktajl. Wystarczyło do miąższu dodać garść liści szpinaku i wodę, sporo wody, bo wychodzi bardzo gęsty. Mniam, mniam, pycha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz