poniedziałek, 21 marca 2016

#25 O łodziach, porcie i ludziach morza - wizyta w Museum of London Doclands.

Londyńskie muzea mnie zachwycają. Do tej pory odwiedziliśmy tylko niewielką ich część, a w każdym znaleźliśmy coś, co nas zachwyciło, zaskoczyło, zaciekawiło. Tym razem, w ramach marcowego tematu Dziecka na warsztat (o podróżach i podróżnikach) oraz aktualnego tematu 12 sekretów (Sekrety dna i szczytów) wybraliśmy się do Museum of London Docklands, czyli Muzeum Portowego.
Niepozorne z zewnątrz muzeum zachwyca ogromem eksponatów i atrakcjami. O historii portu jest tam chyba wszystko. Wejście do muzeum jest darmowe, choć dotacje są oczywiście mile widziane. Wystawy znajdują się aż na trzech piętrach. Są wśród nich modele statków, żaglowców, maszyn, budynków, ogromna ilość map, stare plakaty i akcesoria. Zobaczcie sami, co tam odkryliśmy:








Gra Monopoly. Edycja z londyńskim portem. Są tu stacje, ulice i budynki, które znajdują się w dzielnicy portowej. Można też trafić na pole, na którym trzeba zapłacić Council Tax (podatek).


Makieta przedstawiająca Canary Wharf. 




Mapa, pokazująca rejony świata, z którymi Wielka Brytania prowadziła handel. Wiele z towarów handlowych można obejrzeć na wystawie dalej. Są tam przepiękne muszle i inne skarby morza, a także przyprawy.




W skrzynkach są ukryte najpopularniejsze przyprawy, którymi handlowano. Wąchając i oglądając je należy odgadnąć, co to jest. Odpowiedzi są ukryte pod znakami zapytania.


Tutaj znajduje się gałka muszkatołowa. Była też kawa, herbata, cukier, goździki, cynamon i pieprz.




Obszerny fragment wystawy zajmowały przeróżne elementy związane z czasem Drugiej Wojny Światowej. Olbrzymie bomby...


... makieta, ukazująca bazy wojskowe budowane na morzu...


... schrony.





W schronie znajduje się walizeczka z zabawkami z epoki. Książki, karty do gry, miś, drewniany samolot i czołg.




Wśród ciekawych eksponatów jest wiele pięknych obrazów o tematyce morskiej. Niektóre ukazują najważniejsze momenty londyńskich portów, jak pożary.





Gablotka poświęcona Josephowi Conradowi. :)




Na drugim piętrze znajduje się Quiet Space - cicha przestrzeń. Jest to miejsce, oddzielone od reszty wystawy ścianą z kolorowymi szkłami. Można spokojnie tam usiąść i nakarmić maluszka. Co jakiś czas, szczególnie w miejscach, gdzie są wyświetlane filmy, na wieszakach są dostępne rozkładane krzesełka. Bardzo podobają mi się takie ułatwienia, widać, że takie muzeum jest tworzone dla ludzi.


Na koniec - najciekawsze. W środku, na drugim piętrze, znajduje się historyczna, portowa uliczka - brukowana, z tradycyjnymi barami, budynkami, sklepami. W domach widać stare akcesoria i meble, z baru dochodzą śpiewy marynarzy, po uliczkach porozstawiane są beczki i klatki. Ma się wrażenie, że czas się cofnął. Uliczki są klimatyczne i tajemnicze, zachwycające. Jest kilka rozgałęzień, może sobie chwilkę pospacerować. Cudowne doświadczenie!










Słowo mamy ED Montessori Karolowa mama Kreo Team Kreatywnym Okiem Matkopolkowo Bez nudy 360 przygód Bawimy się my 3 Biesy dwa Duśkowy świat Dzika jabłoń Elena po polsku Co i robi robcio Jej cały świat Cały świat Karli Tymoszko Igranie z Tosią Kawa z cukrema Laurowy zawrót głowy Kreatywnie w domu Gagatki trzy Guguiowo Ciekawe dzieci Świat Tomskiego Ohana blog On ona i dzieciaki Nasza przygoda diy My home and heart Mama Aga Konfabula Uszywki Zuzinkowej Mamy Mama na pełen etat Schwytane chwile Pomysłowe smyki Z motylem na dłoni Zabawy z Archimedesem Zakrecony belfer Pomieszane z poplątanym Nasze rodzinne podróże Ogarniam wszechświat Kreatywna mama Nasza szkoła domowa FB Dziecko na warsztat


sobota, 19 marca 2016

#24 Kartki na Wielkanoc

Nasze własnoręcznie przygotowane kartki już szybują do adresatów, do naszych najbliższych. Sporo się napracowaliśmy, ale efekty są piękne. Może ktoś się jeszcze zdąży zainspirować.



Dzieci szybko się nudzą, więc postawiliśmy na różnorodność wzorów i technik wykonania. I tak powstały:
Kartki z barankami. 
Ich przygotowanie sprawiło dzieciom najwięcej frajdy. Wyklejane wacikami, z doklejoną mordka i ruchomymi oczami. Banalnie proste, ale za to dużo zabawy. No i efekt jest ładny.
Zaczęliśmy od wycięcia szablonów - baranka (wygląda jak chmurka), jajka i zajączka. Można samemu narysować, można poszukać w sieci, coś na pewno się znajdzie.




Szablony odrysowaliśmy na przygotowanych wcześniej, kolorowych kartkach bristolu i wycieliśmy. Nastepnie podkleilam od spodu baranki, żeby było na co przyklejać watę. Potem to już byla sama radość z przyklejania. Najpierw wata, potem oczy na mordke i mordki do watowych baranków.

Zające i jajka. Wyklejane paskami lub spontanicznie bazgrane ulubionymi żelowymi kredkami Adasia. Do tego oczka, nosek i ząbki - i gotowe. Na koniec dzieci jeszcze odkleiły kilka elementów. Adaś rozszalał się z motylkami - w końcu wiosna, nie? Julcia zajęła się przyklejaniem kurczaczków i robiła to w wielkim skupieniu



 

Na koniec w środek każdej karki wkleiliśmy po jeszcze jednej, tym razem cienkiej kartce, aby ukryć miejsce zaklejenia wycięć i zrobic miejsce na życzenia.

Kartki z kwadratami. Mama też trochę się wyżyła artystycznie. Adaś przygotował swoją wersję, chyba nawet lepiej wyszla. Na pewno napracował się równie dużo, co ja, w wielkim skupieniu dobierał, docinał, doklejał.