Gdy zostałam mamą zaczęłam śledzić różne blogi z pomysłami na różne zabawy dla dzieci i z dziećmi. Adaś jeszcze był malutki, kiedy pierwszy raz zobaczyłam kalendarz adwentowy z zadaniami i od razu zapragnęłam zrobić coś w tym stylu... tylko za kilka lat. Przez ten czas widziałam już całkiem sporo takich kalendarzy i pomysłów na zadania. Wybór inspiracji jest bogaty i nawet jak samemu nie ma się pomysłu to jest w czym wybierać. No i w tym roku przyszedł czas na nasz pierwszy taki kalendarz.
Wiem, że to jeszcze nie tradycja, ale myślę, że ma szanse stać się u nas taką tradycyjną grudniową zabawą. Tym bardziej, że przygotowania do świąt - od robienia ozdób, poprzez ubieranie choinki i wysyłanie kartek, aż po gotowanie i sprzątanie, i tak ciągną się cały grudzień i są obecne na codzień. Kalendarz adwentowy to trochę taka forma odliczania do świąt, ale też sposób na zaplanowanie przygotowań, uporządkowanie pomysłów. No i dużo dobrej zabawy.
O naszym kalendarzu wspominałam wcześniej tutaj, a teraz czas na podsumowanie i relację z wykonywania zadań.
1 i 16 grudnia robiliśmy z masy solnej i dekorowaliśmy zawieszki na choinkę oraz mały świecznik.
Masa solna to fajna i brudząca zabawa sensoryczna. Nawet dla małych dzieci, więc i Julka z nami się bawiła - sól jej nie posmakowała. Nasz przepis to:
- 1 szklanka mąki
- 1 szklanka soli
- pół szklanki wody
- pół szklanki mąki ziemniaczanej.
Użyliśmy bardzo grubej soli, a masa wyszła naprawdę fajna do lepienia, nie popękała w czasie schnięcia i przyjemnie się nią lepiło. Oto nasze ozdoby:
2 grudnia robiliśmy pawie oczka. Adaś świetnie się przy tym bawił. Same ozdoby są banalnie proste do zrobieni, więc trochę to urozmaiciliśmy.
Pierwsze zadanie polegało na ułożeniu sekwencji z kolorowych kół tej samej wielkości. Ćwiczymy to od dawna, więc nie było trudno.
Następnie z zielonych kół różnej wielkości i z różnych materiałów układaliśmy sekwencję wg wzoru: kartka, pianka, krepina, kartka, pianka, krepina, itd. Adaś świetnie sobie z tym poradził.
Ostatni, trzeci krok, to ułożenie kół różnej wielkości i z różnych materiałów według wielkości, a następnie sklejenie ich. Tak oto powstały nasze pawie oczka.
3 grudnia mieliśmy ulepić bałwana z domowego śniegu, ale jakoś nie wyszło. Za to zabawa (sensoryczna) przednia - dla nas wszystkich. Zmieszaliśmy piankę do golenia z sodą i doadliśmy brokat (dużo, dużo brokatu). Masa wyszła w dotyku jak mokry śnieg. Jestem pewna, że dałoby się z niej zrobić bałwana, ale robienie kulek i ich rozkruszanie zdominowało zabawę.
4 i 17 grudnia zajęliśmy się przygotowywaniem ozdób z cytrusów. Najpierw pokroiliśmy (ja się zajęłam krojeniem) różne cytrusy - limonkę, cytrynę, klementynkę oraz czerwonego grejpfruta i ułożyliśmy (to zadanie Adasia) na papierze do pieczenia, odstawiliśmy to na parapety do suszenia. Jula tylko oblizała kilka plasterków, ciekawość została zaspokojona. Codziennie przekręcaliśmy nasze cytrusy, Adaś oglądał jak się zasuszają. Niestety grejpfrut, na który najbardziej liczyłam, zaczął pleśnieć i musieliśmy go wyrzucić. Reszta na szczęście przetrwała.
Rok temu robiliśmy ozdoby z samych pomarańczy, suszonych na kratce i wyszło dużo fajniej.
Po ususzeniu dodaliśmy trochę przypraw i wyszły naprawdę piękne ozdoby.
5 grudnia czekając na wizytę "Małego Mikołaja" wyczyściliśmy i poustawialiśmy buty.
6 grudnia to czas na robienie pierniczków. Pamiętam jaką dla mnie frajdą było robienie pierniczków, kiedy sama byłam dzieckiem. I teraz z dziećmi odkrywam tą przyjemność na nowo. Sami zobaczcie jak pysznie wyszło. Udekorowaliśmy tez domek z piernika.
7 grudnia - czyli kolejna klasyka dziecięcych ozdób choinkowych - łańcuch. Spinaliśmy go wspólnie zszywaczem do papieru. To było pierwsze spotkanie Adasia ze zszywaczem i bardzo mu się podobało.
8 grudnia napisaliśmy list do Mikołaja. Ja pisałam, Adaś dyktował i narysował mu coś od siebie - żółty kamień (gdyż ostatnio uwielbia rysować kamienie) oraz puszkę czarnej coli (dwa dni wcześniej widzieliśmy ciężarówkę Coca-Coli). Przygotowaliśmy też kartki z życzeniami, które wysłaliśmy do rodziny i przyjaciół, do każdej włożyliśmy kawałek opłatka.
9 grudnia malowaliśmy gąbką. Z wyciętych szablonów powstały choinki i bombki. Do tego brokat - dużo brokatu - i zabawa wyszła przednia. Powstała nawet bardzo ciekawa abstrakcja.
10 grudnia odrysowaliśmy rączki i zrobiliśmy z nich renifery. Tylko dwa. Julka dała sobie tylko raz odrysować rączkę i się znudziła. Adaś poszedł krok dalej i najpierw odrysowywał stopy - osobno i razem, a potem wszystko, co mu wpadło w ręce.
11 i 12 grudnia rozłożyła nas choroba, więc te zadania niestety poszły w odstawkę.
13 grudnia ozdabialiśmy tekturowe choinki. Najpierw obwiązaliśmy je sznurkiem, potem dodaliśmy kilka ozdób. To ciekawe, jak fascynujące są ziarenka kawy są dla naszych Maluchów.
14 grudnia z ususzonych liści miłorzębu zrobiliśmy choinki. Fajnie wyszło, ale jakoś szybko się znudziło. Może już się Adaś przesycił tematyką świąteczną? Chociaż nadal nie może się doczekać prezentu od Mikołaja.
15 grudnia zrobiliśmy jedną bombkę z pomponów. Okazało się, że na małej kulce styropianowej całkiem sporo ich się mieści. Bombka wygląda pięknie :)
18 grudnia byliśmy na mikołajkowej zabawie, takiej z Mikołajem. Mikołaj siedział sobie w środku dmuchanego zamku i nawet małe prezenty dawał. I wydziarany był, prawie jak ten z bajki Strażnicy marzeń. Adaś był przejęty tym spotkaniem. Julka zabrała elfowi pomocnikowi dzwonek i nie chciała oddać. Zabaw świetna i wykańczająca, dzieci zasnęły wieczorem bardzo szybko.
19 grudnia ubraliśmy choinkę - głównie w to, co sami przygotowaliśmy. Ekscytacja większa niż przy spotkaniu z Mikołajem.
20 grudnia powiesiliśmy na oknie balkonowym bałwanki z papieru. Adaś malował węgielki, doklejał marchewki. Julka malowała kreski. Bałwanki bardzo szybko stopniały (z pomocą Julki). Przewiesiliśmy większość ozdób wyżej XD
Kolejne dni to przede wszystkim pomoc w porządkach, gotowaniu i pieczeniu. Akurat w kuchni to wszyscy lubią pomagać, więc to będzie sama frajda.
Wpis powstał w ramach III edycji Dziecka na warsztat. Zapraszam na inne blogi, które biorą udział w zabawie:
Chatka piernikowa własnoręcznie zrobiona to moje marzenie;) może w końcu w przyszłym roku się odważe...Wam wyszła bardzo ładnie!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńŚwietne zabawy (y) ślicznie Wam wyszły cytrusowe ozdoby - nie robiłam nigdy takich, może najwyższa pora zacząć ;) a domek z piernika - cudo <3
OdpowiedzUsuńdziękuję :) polecam cytrusowe zawieszki, nawet bez dodatków pięknie zdobią choinkę... i jaki zapach!
UsuńDużo kreatywnej pracy za Wami :-). Podziwiam i chatkę z piernika i ozdoby z masy solnej. No i zabawa sztucznym śniegiem, znana nam i bardzo fajna :-)
OdpowiedzUsuńA podzielisz się przepisem na piernikowy domek? Zawsze chciałam taki zrobić.
OdpowiedzUsuń